środa, 20 lipca 2011

Jak wypadło nasze pierwsze Święto Muzyki?
Czy 21 czerwca Warszawa choć trochę przypominała Paryż?

Na krótko przed Świętem rozmawialiśmy z Ludem Reno – reporterem, operatorem, reżyserem od ośmiu lat mieszkającym w Polsce, która, według niego, ma ogromny potencjał.


Kamila Bis: Długa, bogata tradycja Święta Muzyki we Francji. Nadchodzi 21 czerwca i…? Opowiedz, jak to wygląda u was.

Lude Reno: Data Święta nie jest przypadkowa – Święto Muzyki organizowane jest pierwszego dnia lata. Wtedy każdy, kto tylko chce śpiewać czy grać, może stać się gwiazdą. Święto Muzyki odbywa się w największych francuskich miastach, tj. Paryż czy Bordeaux. Uczestniczyłem w Święcie Muzyki między innymi w Paryżu i w Tour. Muszę powiedzieć, że to wydarzenie na stałe wpisało się w kanon wydarzeń kulturalnych we Francji.

K.B.: Od ilu lat bierzesz udział w Święcie Muzyki?

L.R.: Mieszkam we Francji od 12. roku życia. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że taka impreza się w ogóle odbywa. Miałem mniej więcej 14 lat i było to moje pierwsze wyjście bez rodziców – sam w centrum Paryża. Pamiętam, że nigdy wcześniej nie zauważyłem, że jest tyle różnych gatunków muzycznych – że jest i muzyka ludowa, i pop, i (wtedy) rap.

K.B.: Jak wykorzystywana jest przestrzeń? Zamysł Święta Muzyki jest taki, że muzyka jest grana w nietypowych miejscach, np. w kościele, więzieniu, urzędzie. „Grają” też podwórka, skwery, bramy…

L. R.: Tak, liczą się względy praktyczne. Często ulice są wyłączane z ruchu, komunikacja miejsca jest wstrzymana. Nie zwracałem wcześniej uwagi na stronę „techniczną”, organizacyjną Święta. Dla mnie to wielka, piękna kakofonia. Ludzie grają wszędzie – na chodnikach, schodach, w kawiarniach. Nigdy nie zastanawiałem się też nad kwestiami czysto organizacyjnymi – pozwoleniami, autoryzacją, tym gdzie można grać, a gdzie jest to zabronione. Widziałem po prostu spontanicznie grających ludzi wszędzie.

K.B.: Pojawiają się jednak kwestie związane choćby ze zwrotem kosztów podróży, pozwoleniem na ustawienie sceny, co kłóci się niejako z zamysłem przedsięwzięcia. Czy istnieje w ogóle jakiś logistyczny koordynator wydarzenia?

L.R.: Myślę, że są jacyś koordynatorzy. Myślę też, że na początku wcale nie było łatwo. We Francji nie ma jednak problemu z kosztem dojazdu chętnych, ponieważ prawie w każdym większym mieście odbywa się Święto Muzyki, każdy może więc grać u siebie, bez potrzeby przemieszczania się. Jeśli natomiast to wydarzenie organizowane jest po raz pierwszy, konieczna jest jakaś baza organizacyjna, odpowiedzialna za koordynacją całości.

K.B.: A jak rozwiązuje się sytuacje, kiedy gra np. kapela rockowa, która wymaga sceny, musi podłączyć sprzęt itp. To inwestycja uczestnika? Kto pokrywa wtedy koszty?

L.R.: To zależy. Są miejsca całkowicie wypełnione muzyką, np. Place de la Bastille w Paryżu. Pełno tam kawiarni, kafejek, restauracji i często zdarzało się tak, że dany bar czy klub zaprosił do grania zespół. Kwestie techniczne mogły być wtedy łatwiej rozwiązane – zespół mógł podłączyć sprzęt na koszt właściciela lokalu. Wydaje mi się, że ktoś, kto chce zagrać, powinien pójść do takiego klubu i powiedzieć, że chciałby tu zagrać. Dla klubu jest to dobra promocja i mało kto z niej nie korzysta w Święto Muzyki.

K.B.: Czy na Święcie Muzyki się śpiewa?

L.R.: Tak! Niektórzy słuchający nawet tańczą. To wydarzenie bez barier. Najbardziej podoba mi się to, że nie ma żadnego skrępowania (co często zdarza się np. na koncercie czy podczas występu znanego wykonawcy), ludzie zachowują się spontanicznie i nikt nie jest tym faktem oburzony.

K.B: Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że Święto Muzyki to doskonały sposób na promocję miasta. Przykładem jest Paryż, gdzie idea muzykowania 21 czerwca „wrosła” w kalendarz wydarzeń kulturalnych. Dla Warszawy to również szansa.

L.R.: Tak, zdecydowanie. Każde impreza i każde miasto, które zgromadzą największą ilość osób, mogą liczyć na dużą promocję i odzew. Takie miasto ma charyzmę, przyciąga ludzi. Nawet jeśli wydarzenie jest jednodniowe. Ludzie się jednoczą, mają wspólny cel.

K.B.: Właśnie. A jak, na podstawie Twoich obserwacji, reagują na grających mieszkańcy? Nikt się nie skarży, że w środku nocy jest głośno?

L.R.: Są określone przepisy, że np. tego dnia można grać do północy.

K.B.: Regulacje ustalone przez miasto?

L.R.: Tak.

K.B.: Wspominałeś, że grający w niektórych kawiarniach nierzadko wspierani są przez właścicieli. Mogą liczyć na skromny poczęstunek w trakcie kilkugodzinnego grania. Robią to w odpowiedzi na jakiś apel, są do tego zachęcani?

L. R.: Tak. Od początku ludzi trzeba zachęcać, informować, że coś takiego będzie miało miejsce. Szczególnie tutaj, w Warszawie, gdzie Święto Muzyki jest organizowane po raz pierwszy. To tak jak z Halloween – na początku trzeba było tłumaczyć, co to za święto, podczas, gdy teraz nikt już o to nie pyta. Trzeba pokazać ludziom „nową tradycję”, a tradycja Święta Muzyki nie wymaga specjalnego uatrakcyjnienia, bo sama w sobie jest piękna.

K.B.: Czym Święto Muzyki różni się od innych festiwali, koncertów plenerowych?

L.R.: Największa różnica polega na tym, że muzyka jest wszędzie.

K.B.: I relacja artysta-odbiorca jest bardziej bezpośrednia.

L.R.: Tak. Ludzie są ze sobą naprawdę blisko, bez ograniczeń. Muzyka grana jest na żywo, jest dużo interakcji między publicznością a wykonawcą. Wszystkich gromadzi wspólny cel.

K.B.: Moc muzyki.

L.R.: Moc muzyki odczuwana wszędzie i dlatego wrażenie jest mocniejsze, bardziej czuje się tę atmosferę.

K.B.: Nie da się przejść obojętnie w Święto Muzyki?

L.R.: Nie, to niemożliwe. Ta radosna atmosfera i dźwięki muzyki są zaraźliwe.

K.B.: Jaka jest recepta na udane Święto Muzyki?

L.R.: Pasja. Pasja osób, które grają i osób, które organizują Święto. W Warszawie trzeba też włożyć w to dużo pracy, bo Święto Muzyki odbędzie się tu po raz pierwszy. Trzeba zrobić to dobrze, zaadaptować Święto do polskich warunków. Ważne, by być spragnionym muzyki.

K.B.: Dla wielu wykonawców Święto jest debiutem, mogą po raz pierwszy pokazać się szerszej publiczności.

L.R.: Tak, dla wielu z nich to był często początek kariery, bo zdarzało się, że zauważył ich jakiś producent muzyczny, menedżer, i zaproponował współpracę.

K.B.: Czy w Święcie Muzyki biorą udział znani, popularni artyści?

L.R.: Raczej nie. To głównie impreza dla mniej znanych wykonawców.

K.B.: Organizujemy Święto Muzyki po raz pierwszy. Lepiej skupić się na względach organizacyjnych czy stronie artystycznej? Na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę?

L.R.: Trzeba skupić się na każdym aspekcie – organizacja będzie tu tak samo ważna jak zaproszenie jak największej liczby wykonawców. Trzeba wyjść do instytucji, zaproponować wykonawców, którzy swoją muzyką mogliby wpisać się w klimat danej instytucji. Ważne jest ustalenie podziału obowiązków, podział ról i promocja.

K.B.: Czego nam życzysz?

L.R.: Sukcesu i kontynuacji przedsięwzięcia, i tego, żeby Polacy uwierzyli w Święto Muzyki.

K.B.: Dziękuję za rozmowę.

rozmowę przeprowadziła
Kamila BIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz